sie 18 2003

lustro 1


Komentarze: 2

   Cela jest nieduża. Żelazne łóżko z materacem, brudna, szumiąca muszla, zastępująca mi ocean, który zawsze tak bardzo lubiłem. Dwa razy dziennie przychodzi strażnik i przynosi mi coś do jedzenia. Jest wysokim, barczystym mężczyzną w niebieskim mundurze, z pałką u boku. Nie mówi nic, podobnie jak ja. Jesteśmy na siebie skazani, a jednak nie odzywamy się do siebie. Czy to strach? Czy jedna krata to zbyt mało, czy zbyt dużo, by połączyć dwoje ludzi? Moja cela ma kształt moich pragnień, jest okrągła, otacza mnie ze wszystkich stron, niczym puszcza. Nawet kiedy zamykam oczy, czuję chłód betonu, który wysysa ze mnie ciepło, radość życia, choć jej i tak już prawie nie ma.

    Chciałbym z kimś porozmawiać. Czy wiesz, że moimi jedynymi przyjaciółmi są czarne, sprytne karaluchy, rezydujące prawie wszędzie? Są wolne, jednak zostają ze mną. Mogą odejść, ale posłusznie zostają przy mnie, nie mówiąc nic, jakby nie chciały, żebym zrozumiał. Ale ja rozumiem. Teraz rozumiem wszystko, czego kiedyś nie mogłem pojąć. Teraz wiem, że czas może się skończyć. Zatapiam się sam w sobie. Wiesz, chciałbym mieć lustro, by widzieć tego, kogo nienawidzę.

lustra : :
abs
18 sierpnia 2003, 14:07
darujmy sobie teksty w stylu "powodzenia na blogusiu"hehehe. mój komentarz to: ... zatkło mnie.
18 sierpnia 2003, 11:35
Witaj! Czy to kolejny blog typu "literacki"? Tak, czy siak: POWODZENIA!

Dodaj komentarz