Archiwum 20 sierpnia 2003


sie 20 2003 na szafot...
Komentarze: 3

    Wyrwał mnie z zamyślenia. Delikatnym, mlecznym blaskiem gładził moją twarz. Byłem lekko zamroczony i przez ułamek sekundy nie wiedziałem, co widzę i tylko czułem delikatne ciepło, bijące z rogalikowatej, żółtej tarczy. Świecił wprost na mnie. Miałem ochotę rzucić się na niego i wybić mu z głowy to przedrzeźnianie mnie. O czym mówię? Wisiał nade mną w pozornym bezruchu, udając więźnia, głaszcząc mnie światłem, niby dziewczyna, która delikatną dłonią gładzi twarz swego więzionego chłopaka podczas widzenia. Ale ja nie miałem widzeń. Wiedział o tym doskonale, a mimo to wisiał nade mną i patrzyl swoją tłustą twarzą w moje zapadnięte oczy. Krata rzucała słaby cień. Czyżby był zwiastunem? Czy to już jutro? Wisiał. Więc to tak, przyszedł naśmiewać się w moje ostatnie godziny, przypominać mi o sznurze i zapadni, udając więźnia, choć wyzwolony spoglądał na moją sytuację z aż zanadto bezpiecznej odległości. Nie zasnę. Oni zawsze przychodzą nad ranem. Tak było w sąsiednich celach. Z zaskoczenia- to ich najlepsza metoda. Skuteczna, a jakże. Przetrzymać cię kilka lat, zmęczyć, przyzwyczaić do spokoju celi, a potem nagle, bez ostrzeżenia, zbudzić nad ranem, zakuć i powiesić jak świnię w rzeźni. Na szczęście zasłoniła go chmura. Zrzygałem się do kibla... ze strachu.

lustra : :
sie 20 2003 wchodzę w ciebie, wchodzisz we mnie...
Komentarze: 3

Dziś byłem na grzybach. W myślach oczywiście. Płynąłem przez las, przedzierając się przez krzaki jagodzin, pajęczyny, zagajniki, jakbym wnikał w jego strukturę, wchodził w jego płyny, tkanki i oddychałem nim jak najgłębiej zatracając się w tym wyobrażeniu ostatecznie. Poza tym, myślałem o... nas. Tak, impulsami przepływającymi przez neurony analizowałem naszą sytuację. Kim jestem dla ciebie? Kim ty dla mnie? Czy jest w ogóle coś takiego jak ja i ty? A może ja i wy? Może my i ...? A może przeplatamy się nawzajem- piszę dla ciebie, dla każdego ciebie, który będziesz to czytał, zaspokajam twój głód poszukiwania, ale potem piszę do siebie od ciebie, wychodzę poza swoją jaźń i pod wpływem twoich sugestii zaspokajam ponownie twoje wymagania, zaprzeczając swoim własnym pragnieniom. Skręcamy się w węzeł nieustannych interakcji. Wyświetlamy się sobie wzajemnie błyskami szklanego ekranu, toniemy w nim, przechodzimy na drugą stronę przez lustro. Zresztą nazwij to jak chcesz, monitor, ekran. To nieistotne. Oczywiście, nie przechodzimy przez nie czyści. Zniekształcamy siebie, zniekształcamy innych, odbierając wszystko przez pryzmat swoich zniekształceń zmieniamy tę ulotną rzeczywistość dwukrotnie. A może tak naprawdę nas nie ma?

lustra : :
sie 20 2003 lustro 6
Komentarze: 0

Wiesz, nudzę się. Cela przestaje być moim przyjacielem i za­mienia się w obojętnego słuchacza, który jednak nie daje rozgrze­szenia. Nie, na pewno nie, jest wręcz przeciwnie- moje grzechy potęgują się, chcąc uciec z betonowej klatki. Jestem coraz bliżej zera. Moja forteca? Cóż, byłbym o niej zapomniał, tak, cały czas ją buduję, cały czas pracuję nad moim schronem przed...,zresztą, nieważne. Powiedz, czy nawet gdybym zaczął. Ci to wszystko wyjaś­niać, czy zrozumiałbyś mnie? Pewnie nie. Lepiej już o tym nie mówmy. Wiesz, czasami zastanawiam się kim jesteś. Tak Ty, przecież mówię do Ciebie. Ostatnio dużo myślałem o naszej sytuacji. Z wielkiej pochylni podczas narodzin zupełnie nieświadomie zsuwamy się w otchłań. Ona jest czymś, czego nie można porównywać z jakim­kolwiek innym pojęciem. Jest kłębkiem zawiłych nici, których tylko końce wystają z bagna potężnej, brudnej zagadki ubabranej szlamem, krwią i potem. Zagadki, na którą odpowiedź znają wszyscy i jedno­cześnie nikt. Miliardy głów, miliardy odpowiedzi.

lustra : :